piątek, 7 września 2012

... w biegu m.in. o gryzakach

    Dziś sobie uświadomiłam, że ostatni wpis miał miejsce 3 tygodnie. Niby nie długi okres, ale tyle rzeczy miało miejsce!

   Kuba rośnie... jak na drożdżach :) ok- jak na super mleku ;))) Bodziaki F&F w użyciu: rozmiar 9-12 m-cy! Gondola na styk. Podejrzewam, że późną jesienią już przerzucimy się na spacerówkę :)
Śmieje się cudownie; guga do wszystkich. I ostatnio ślini się i wpycha całe rączki do buzi! Bardzo go swędzą dziąsełka. Aż jest czasami wściekle poirytowany. Wtedy pomaga przytulenie do cycucia, albo po prostu do mamy i tak zasypia mi w ramionach. Nie jest to dla nas łatwe - bo tylko do mnie przytulony chce zasnąć (potem go odkładam na łóżko/do łóżeczka). Ale zawsze jakiś sposób. Dużym plusem jest to,że tulę go i tulę i tulę i wtedy jest tylko mój :D i mogę sobie z czystym sumieniem poczytać! Obecnie skończone: Robert Ludlum "Kryptonim Ikar".
Poza tym zaopatrzyliśmy się w maść Dentinox N i chyba przynosi mu ulgę.
Gryzaczki, jakie dotychczas posiadaliśmy były niestety dla niego za ciężkie i nie spełniały swojej roli.Choć udało mi się znaleźć takie maleństwo firmy Canpol babies:


 Jednak to, co przykuło moja uwagę, jest w tej chwili faworytem Kuby:
                                                                       MAM gryzak

Zamówiłam, dostarczono i co najważniejsze: sprawdza się. A co do MAM - napewno zauważyłyście po prawej stronie nowe bannerki. Dzięki uprzejmości firmy MAM będziemy z Kubą testować ich produkty! I tak kilka dni temu dotarło do nas pudełko:


 Rezultaty - wkrótce :)

A inny bajerancki gryzak Kuba dostał od Babci.Też się sprawdza, tylko jeszcze troszkę tyci za duży. :
                                                                      made by AVENT

Postanowiliśmy też, że przydałoby się nauczyć Potomka picia mleka z butelki... Zbliża się nam wyjazd: całodniowe seminarium+kurs dla mnie... Co prawda dogadałam się z organizatorami, że mogę zabrać dziecko i Męża (jako opiekuna na czas nie karmienia) i nic nie muszę za chłopaków płacić! Miło :) I pomyślałam, że gdy będę pilnie notować, Mąż może Kubę nakarmić.
Więc ja-dzielna Mama spędziłam dobrą godzinkę.. Odciągnęłam mleczka.. Na II dzień do butelki ocieplone.. Pora karmienia: najpierw cycuś coby nie stresować dziecka i nagle delikatnie zamiana na "dostawcę mleka"... Mały się skapnął, że ktoś tu chce nabić go w butelkę ;)  wykręcił buźkę, podkówka, wyginanie plecków - wyraźne NIE! I wracaliśmy do cycusia. Żelazo w płynie z butelki nie jest problemem, ale mleko wyraźnie tak. Co cycuś to cycuś :) W skutek tego nastawiam się, że część kursu spędzę w potomkiem u cycusia :) Będzie napewno zabawnie! A Kuba może się okaże dzieckiem niebutelkowym :)

1 komentarz: