sobota, 15 grudnia 2012

... mózg i cycusie

    O tym, że produkcja mleka zaczyna się w głowie dowiedziałam się w pierwszych dwóch tygodniach życia Kuby. I to z Internetu! Od Hafiji, od innych mam blogujących. Nasz pierwszy tydzień w domu po narodzinach to był dla mnie swego rodzaju intensywny kurs karmienia - teoria i praktyka. Bo przed porodem nawet teorii nie miałam - ok, wiedziałam, że dziecko pije z piersi, że I mleko to siara, i w sumie tyle.
Nie wiedziałam, że tak bardzo mogą popękać brodawki; że Dzidziek będzie najchętniej ssał 24h na dobę.
W książkach tego nie napisali... A poradni laktacyjnej u mnie w mieście nie ma. (dzięki Bogu za fajne położne i pielęgniarki, które nie podsuwały MM)

Z czasem było u nas coraz lepiej (jak wiecie z wcześniejszych postów), ale cały czas się dokształcam! :)
Obserwuję Kubę, siebie, nasze dni... I co chwilę odkrywam coś nowego!! Jak np. w tym tygodniu.

Ale od początku... :)
Od poniedziałku wprowadziliśmy Kubie kaszę z glutenem na śniadanko, potem jabłko-deserek i obiad-warzywko. Bardzo chcieliśmy by jadł metodą BLW.
Poniedziałek był na luzie. Kaszka-kilka łyżeczek, ziemniak sobie miażdżył rączkami; mała grudka, która dostała się do buzi została wypluta (już wiem, że ziemniak nie jest lubiany)
Wtorek - kaszki więcej zjadł, jabłko (starłam) też parę łyżeczek; ziemniaka przespał :) Cycusie produkowały mleko jak szalone!!
Środa - kaszka ok; jabłko ok; a ziemniak.... ziemniak z masełkiem, ale zmiażdżyłam na papkę i wsadzałam w dziubek.
Tak samo w czwartek, z tym, że doszła marchewka... I zauważyłam coś dziwnego: cycusie zwolniły - w sumie już w środę wieczorem!! W czwartek słabo "się ładowały" - mimo, że normalnie jadłam, przyjmowałam dużo płynów.
W piątek od rana już się zestresowałam co jest grane??!! W sumie Kuba bardziej się stresował, bo nie leciało strumieniem jak lubi, tylko musiał nieźle ciągnąć.

I usiadłam pod wieczór. I zaczęłam myśleć i analizować tydzień. I ODKRYŁAM przyczynę "słabego ładowania"!!!! : STRES! Mój stres, moje myśli dotyczące tego, że Kuba się nie najada. Że jest głodny, że za mało je stałych, świeżo co wprowadzonych pokarmów!
I od razu kontynuacja w mojej głowie: "Kobieto; opanuj się!! ;) wszystko jest ok!" Przecież dziecko na początku tylko smakuje pożywienia stałego. Karmienie piersią jest cały czas podstawą jego żywienia i mu wystarcza. Nie wpychaj w niego zmiażdżonego jedzenia, tylko Mu zaufaj! :)))) Ma czas!

Więc dziś wzięłam na luz. I zaufałam.
Dziś rano jak zwykle kaszka. Jabłuszko przespał Potomek. A potem ugotowałam marchewkę. W sumie 2 duuże; na parze. Pokroiłam w słupki - takie do rączki. Posadziłam Kubę w krzesełku, zawinęłam w śliniak i położyłam przed nim kilka marchewek.... Spojrzał na mnie: "A co mam niby z tym robić??"
Wzięłam jedną do ręki i przesadnie nią manewrując zaczęłam jeść i mlaskać ;)))
Zobaczyłam w jego oczkach TEN błysk! "Aaaa... To tak się tym bawimy..."... i chwycił marchewkę i wsadził do buzi!!! Odłamał sobie kawałek - za duży! I już, już miałam interweniować, ratować, ale się wstrzymałam.
Oczka się załzawiły, zakrztusił się lekko i sprawnie cały kawałek wypluł!!  Już myślałam, że się zniechęci, a On wziął kolejny kawałek i już mniejszy sobie umlaskał!! :) i połknął :DDDDDDDDDDD
VICTORY! :))))
Potem jeszcze parę mniejszych kawałeczków dotarło do dziubka. Co prawda większość wylądowała na podłodze lub była wyciskana spomiędzy paluszków. To co :))))
Ale ta radość!! Ta niezależność jaką się dało wyczuć!! Był zachwycony :)))) Karmienie łyżeczką było troszkę walką o to by dotarła ona z jedzeniem do buzi, a Kuba ją próbował przechwycić. Tu miał wolną rękę. Zero wtrącania się, zagadywania, przepychania.
Cycusie ponownie zaczęły porządną produkcję mleka - Mama się rozluźniła, uradowała :)

Tyle wystarczyło - zluzować. Nie martwić się, nie kreować problemu, nie stresować się.
Zaufać sobie i dziecku.
Ciało kobiety jest niesamowite! Samo wie jak przekazać potrzebę. Czy brakuje jakiś witamin, czy coś nas męczy.
Z tym, że mój mózg potrafi dać mi sygnał, że coś jest "nie halo" z moim ciałem, ze mną - wiedziałam już wcześniej. Ale jego współpraca z cycusiami jest fenomenem dla mnie :)

Mamy: ufajcie sobie. Ja się uczę tego każdego dnia. Każdego dnia sobie o tym przypominam :) teraz też wiem, że jeszcze muszę pamiętać by ufać swojemu Dziecku :)



środa, 12 grudnia 2012

... nasz Synek ma 6 miesięcy!!

   W biegu... pomiędzy kolejnymi partiami pierniczków, a ostatnimi zamówieniami na prezenty... Nasz Synek skończył 6 miesięcy! Jak rośnie nam Potomek!


A Kuba:
- waży dobre ponad 8kg :)))) ( a mówi się, że na mleku Mamy dziecko słabo przypiera :P )
- mierzy ok 80cm
- sam siedzi już całkiem nieźle
- ale woli stać
- przy czym Mama :)))) ah ah :))) nauczyła go, że wyciąga dłonie, a Dzidziek wie, że ma je złapać, by się podnieść :)))
- wydaje dźwięki niczym dinozaur i diva operowa
- rozumie, że słowa "amam, cycusie" to zapowiedź jedzonka :)
- jak dzieje się "krzywda" woła "mamamammamama" <3
- urządza sobie "rozmowy do cycusia" - przerywa ssanie i ... mówi ...coś? :))
- w poniedziałek wkroczyliśmy w świat kaszek - Kuba lubi; a ja lubię jak on tą kaszką pachnie!
- ziemniak jest ble
- dziś (środa) było jabłko - smakuje

piątek, 7 grudnia 2012

...DIY nie do końca świączenie...

   .... ale napewno zimowo :)

Dziś nas trochę zasypało - śnieg padał całą ubiegłą noc... Kuba jest zaskoczony widokami za oknem :) I tak niesamowicie się go ostatnio ogląda! Rośnie nam dziecko tak szybko!! Całkiem nieźle już sam siedzi podtrzymywany prosto stoi... Uśmiecha się do wszystkich :)


  I postanowiłam, mimo paskudnych warunków na drogach, wyskoczyć do miasta, kiedy Potomek spał :) Od dawna marzył mi się karmnik dla ptaszków. Kupiłam i jutro będzie już wisiał przy kuchennym oknie.
Dokupiłam ziarna i słoninki. Oprócz tego chciałam Wam pokazać, jak jeszcze można uradować ptaki:

Zimowe DIY na dziś to Karma tłuszczowa dla ptaków . Potrzebne będzie:
- ziarna
- smalec
- sznurek
- foremki
- garnuszek do topienia smalcu, 2 szklanki by uwiesić sznurek, wykałaczka
W garnku na wolnym ogniu topimy smalec. Widoczna na zdjęciu kostka wystarczy na 8 "babeczek ziarenkowych". W międzyczasie ustawiamy jakieś 2 szklanki i opieramy na nich patyczek, na którym zawieszamy sznurek, tak, by pętelką dotykał dna foremki (zdj.2)
Wsypujemy ziarenka i wlewamy roztopiony, nie gorący smalec. Warto zamieszać delikatnie ziarenka, by ładnie się połączyło. Jeżeli sznurek się przekrzywi - nie ma to większego znaczenia; gdy smalec zaczyna gęstnieć, można go wyrównać.



Tak zapełniamy wszystkie foremki i odstawiamy w chłodne miejsce. Gdy smalec jest już twardy, delikatnie uwalniamy z foremek.


Dobrze trzymać karmę w lodówce, by nie straciła kształtu.
*przepraszam za jakość zdjęć... niestety sztuczne światło... :(

Jutro pokażę zdjęcia z zawieszonym karmnikiem i "babeczkami". Poza tym polecam do poczytania:





środa, 5 grudnia 2012

... dekoracje świąteczne cz.2

   Dziś spadł u nas pierwszy śnieg!! Stałam z Kubą w oknie i mu opowiadałam co i jak... patrzył na tą biel z otwartymi ustkami :) Słodziak ;)

   Świąteczne DIY na dziś to Hiacynty w dekoracyjnym naczyniu. Potrzebne będzie:
- naczynie -u mnie bulionówka z PEPCO
- hiacynty - białe z Lidla
- ziemia
- ozdobna wstążka, słomiana gwiazdka
Nie będę wdawała się w szczegółowe opisy ;) Delikatnie przesadzamy hiacynty do naczynia, zawiązujemy wkoło wstążeczkę, doczepiamy gwiazdkę i voila :)
Mam nadzieję, że zakwitną do Świąt.





wtorek, 4 grudnia 2012

...Nasze chwile przyjemności :

   Hafija na swoim blogu napisała pięknu post "Nasze chwile przyjemności... A Wasze?", a potem zapytała się jakie są innych blogowiczek ich chwile sprawiające radość. Też dodałam swój komentarz. A potem pomyślałam: "Przecież i tu może być mój opis. Bym tu go miała dla siebie" :)

"... Zbliża się północ. Siedzę przy biurku w pracowni i ustawiam ostatnie ząbki w wosku dla jutrzejszego pacjenta. W radiu leci jakiś optymistyczny kawałek; wystukuję nogą rytm :) Przez elektroniczną nianię słyszę pierwsze szmery dochodzące z sypialni... Kuba przewraca się w łóżeczku. Aha... za chwilę będzie się wybudzał na pierwsze nocne karmienie. Uśmiecham się do siebie; napewno śpi na boku z przykrytą głową i odkrytym ciałkiem...to słodkie udko wystawił bokiem - takie do schrupania. Skarpety zwisają pomiędzy szczebelkami...Czuję mrowienie i wiem, że te wszystkie ciepłe myśli kumulują się w cycusiach.
Głośniejsze szumy - ok, czas się podnosić. Dom uśpiony... Koty drzemią w kuchni... Po drodze na piętro zdejmuję bluzkę.
Mąż smacznie śpi :) zapalam malutką lampkę w kształcie księżyca; Kuba trze oczka... biorę go na ręce, otulam ramionami, siadam na łóżku wygodnie się opierając. ooo.. już szuka cycusia dziubkiem :)
I wtula się... I mlaska... jedną rączką obejmuje mnie pod pachą, drugą kładzie na cycusiu. Otulam go kocykiem, on poprawia sobie ułożenie główki i pomrukuje.. I tak siedzimy sobie...
Za oknem ciemna noc. Wokół nas cisza. Jestem tylko ja i mój Syn. Głaszczę go po główce, po twarzy, dotykam ciepłych stópek. W moich myślach: "Jak on to robi, że śpiąc w samym bodziaku jest taki cieplutki??! :)", "oho...udrapnął się w uszko...". "jaki malutki pieprzyk na ramionku! Nie było go tam... :)"...
Zwalnia picie mleczka... Najadł się. Ostatnie pociągnięcia. Pomruki. Z mlaśnięciem puszcza brodawkę słodko wydymając usteczka... Że też moje oczy nie mogą zrobić teraz zdjęcia! Ale za to jest to tylko moje. Nasze...
Ostrożnie wstaję, chwilę go jeszcze tulę, całuję i odkładam do łóżeczka. Przykrywam kocykiem, ale on jednym ruchem wystawia stópki jednocześnie zaciągając kocyk wyżej. Rozrzuca nóżki, ostatnie mlaśnięcie i śpi słodkim snem.

Każdy moment dnia jest z Kubą wspaniały. Ale najbardziej lubię właśnie noce. Bo to są tylko Nasze chwile :)"


... ogłoszenie parafialne :)

   Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem. :***
Postanowiłam poszperać na allegro, czy jeszcze znajdzie się taka kolejka jak moja - może ktoś byłby zainteresowany i skorzysta :))). I są:
kolejka 1
kolejka 2
kolejka 3

Za tydzień ten post zniknie, gdy minął terminy aukcji.

A znalazłam jeszcze takie cacko:


Też kalendarz adwentowy. Bardzo męski :) tylko cena powala - ponad 130zł... ehhh ;)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

... odliczanie do Świąt!

    I nagle nie wiadomo kiedy zrobił się grudzień! Myśli krążą wokół Świąt, choinki, prezentów. Dziś słyszałam pierwszy raz w tym roku świąteczną piosenkę w radiu :)
UWIELBIAM ten czas! Każdego dnia budzę się i spoglądam za okno w nadziei, że spadł śnieg..
Będzie to "pierwszy śnieg Kuby". Nie mogę się doczekać jego reakcji na choinkę... i prezenty...

Na blogach pojawiają się piękne zdjęcia dekoracji domów. Widać już wieńce, bombki gdzieniegdzie i kalendarze Adwentowe.

I u nas pierwszy raz postawiliśmy kalendarz. Nie taki czekoladkowy, tylko taki, który będzie "naszą rodzinną tradycją" :)
Dużo czasu zajęło mi poszukiwanie tego idealnego. Już-już miałam szyć i wtedy wpadł mi w oko ten:


Byłam nim zauroczona, tylko nie wiedziałam gdzie go kupić... Nawet myślałam o jakimś takim dla dzieci, by przemalować, przerobić ;) i  co kilka dni przetrząsając Allegro trafiłam na niego!!! Ktoś sprzedawał MÓJ wymarzony kalendarz, w idealnym stanie, w ofercie KupTeraz... Nawet nie namyślałam się godziny :)
I oto Nasz Rodzinny Kalendarz Adwentowy:



Ponieważ nie miałam wiele czasu, by powkładać do niej jakieś drobiazgi i tym bardziej, że Kuba jest na tyle mały, że jeszcze w sumie go to nie dotyczy - włożyłam do niej cukierki i na każdy dzień jakieś zajęcie dla nas. Wierzę, że w przyszłości dzieci będą miały z niego dużo frajdy.

   Chciałam Was także zaprosić na zaglądanie tu do Świąt - postaram się co drugi dzień zaproponować Wam małe DIY w klimacie świątecznym... Będzie jak wykonać efektowne ozdoby do prezentów, wykonać dekoracje, rodzinne tworzenie, świąteczna poduszka...

   Pierwsze DIY to spersonalizowanie Kolejki Kalendarza Adwentowego.
Do każdego wagonika włożyłam coś słodkiego - ulubione Marcepanki Męża i moje Białe Michaszki. Dodatkowo czekoladki z motywem świątecznym oraz słomkowe ozdoby, które potem zawiesimy na choince. Poszukując inspiracji na Pinterest stworzyłam listę 24 zajęć przedświątecznych, które rodzina może razem wykonać. Czyli np. lepienie bałwana, pieczenie pierników, oglądanie świątecznego filmu, pakowanie prezentów, itd itp... W Word'zie stworzyłam tabelkę, wpisałam zadania, wydrukowałam i pocięłam. Zwinęłam w rulonik, związałam tasiemką i włożyłam w odpowiednie wagoniki. U nas zrobiłam to logistycznie dostosowując je do grafiku pracy Męża, przewidywań ile pracy będę miała ja i priorytetów :)
Kilka świeczek i pierwsza dekoracja przedświąteczna gotowa :)