wtorek, 7 sierpnia 2012

...miało być o marudzeniu

   Miałam dziś ciężki dzień. Miałam zamiar opublikować marudny post. Jak to mi źle, jak mnie to wszystko męczy (poza Kubą - ten jest super -śpi ładnie, je grzecznie, uśmiecha się słodko). Jak mi ciężko z pracą, z ogarnięciem domu itp itd...
Ale ochłonęłam. W sumie nie jest tak krytycznie, ba - nawet nie jest źle...
Dzidziuś zdrowy - już dawno wykąpany, słodko śpi... Wszystkie brudne naczynia wrzuciłam do zlewu - blaty są ślicznie puste i ogarnięte, a zlew poczeka na Męża kochanego ;) Górę prania wyniosłam do innego pokoju i już na nią nie patrzę :) Zjadłam obiad o 19.30... przynajmniej kolacja z głowy ;) Jutro czeka mnie dużo pracy - zlecenia dla dentystów... ale to dopiero jutro! A kasa koniec końców przyda się. Dobrze, że praca jest ;)
Dziś jeszcze się wykąpię.. wymaluję pazurki... poczytam parę stron książki... nakarmię, wytulę Maleństwo... Przytulę się do Męża i jutro będzie lepszy dzień :)

   A Kuba... Kuba rośnie. Waży już prawie 6kg! Ciuszki nosi na 3miesięcznego malca.. :) i tak szybko się zmienia.




Jeszcze tydzień temu zachwycałam się jego malutkimi włoskami na nosku! A teraz aham nad długimi rzęsami :) Uśmiecha się, gaworzy pomalutku...
Fajne te macierzyństwo.

2 komentarze: