W zeszłym tygodniu zdarzyło się nam leżeć w gościnnym na podłodze na kocach... Gugaliśmy sobie, bawiliśmy rączkami, stópkami, było odkrywanie twarzy mojej i Grzesia. W którymś momencie skapłam się, że Mały leży spokojnie i sobie kuka na lewo, na prawo... Położyłam się koło niego, pozwolił się przytulić... I tak nie wiadomo kiedy razem usnęliśmy!! Uwiecznił to Mąż:
Obudziłam się dobrą godzinę później przykryta Kubka kołderką i troszkę połamana ;) Ale była to jedna z najsłodszych drzemek ever :)))))
Kilka razy zdarzyło mu się usnąć ot tak przy nas - gdy rozmawialiśmy, nawet sprzątając w kuchni/ trzaskając garkami. Dziś także - na macie :) nagle patrzę, a on śpi. To go przykryłam kocykiem i obejrzeliśmy pierwszy odcinek nowego sezonu "How I Meet Your Mother" :))
Tak ostatnio natrafiłam na kilka różnych artykułów w Internecie na temat usypiania dzieci. I jestem przerażona tym, że ciągle popularny jest sposób "(...)"crying down", która polega na tym, że po wieczornym nakarmieniu dziecka zostawia się go i gdy zaczyna płakać, nie wolno go utulić i uspokoić. Ma się wypłakać i w ten sposób "nauczyć" wcześniej zasypiać(...)". Coś POTWORNEGO!!!
NIE dopuszczam do sytuacji, by Kubek płakał! Chyba, że kompletnie nie wiem o co chodzi i zanim zrozumiem jego "mowę" potoczy się kilka łez. Przecież serce się kraja, gdy maleństwo płacze! A nie płacze bo ma takie widzimisię, tylko czegoś potrzebuje, coś jest nie tak... Tekst w stylu "dziecko musi popłakać" kwituję "a dlaczego??", albo po prostu NIE!, nie musi!
<24.15-24.35 - przerwa techniczna na cycusie ;) >
Według najnowszych doniesień, naukowcy odkryli, że w sytuacji, gdy dziecko jest pozostawione samo sobie płaczące, może dojść do uszkodzeń jego mózgu. Podczas stresu uwalnia się hormon stresu-kortyzol, który powoduje niszczenie neuronów. W malutkim mózgu, nie do końca wykształconym, ciagle rosnącym może dojść do nieodwracalnych szkód.
Więcej informacji tu:
Daily Mail
Guardian
Psychology Today
The Independent
Bogna Białecka
Nasze wieczorne usypianie wygląda tak, że po kąpieli przytulam Kubę do cycusia na karmienie. Jak jest wymęczony i głodny - dossie się, opędzluje mi oba cycusie i uśnie mi w ramionach z błogim wyrazem na buźce :))))
Jeżeli jest głodny, ale po karmieniu się rozbudzi - tulę go jeszcze chwilkę, odkładam do łóżeczka, załączam karuzelkę, otulam kocykiem, keluś i wychodzę coś tam zrobić. On sobie leży, guga do zwierzątek, czasami fika. Wracam do niego co jakiś czas kuknąć jak postępy w zasypianiu, pogadam do niego, pouśmiecham, pogłaszczę i wychodzę. Jak mnie "woła", od razu biegnę i pytam co i jak ;))) i zawsze, gdy wychodzę z pokoju (nawet w dzień) mówię mu, że muszę wyjść zrobić to i to, że za chwilkę, momencik wrócę pokazując palcem "momencik, chwilkę" (wiecie - wskazujący w górę, "za jedną minutkę będę"). Jak się ociągam z powrotem - woła :)))
Najczęściej w ciągu pół godziny sam usypia. Bez płaczu, lamentu... Chociaż ostatnio zdecydowaliśmy, że gdy nie będzie śpiący będziemy czytać mu książeczki, bajki-usypiajki itp :)
Bywa i tak, że jest tak wymęczony, wybawiony, że po kąpieli nawet nie ma ochoty na cycusia (pręży mi się, odwraca główkę, marudzi), tylko od razu odkładam go do łóżeczka, keluś, kocyk i śpi w 5 sekund!
Potem budzi się około północy, lub po, głodny :) Na co ja się cieszę bardzo, bo do tego czasu wyglądam jak Pamela Anderson :)))
A jak u Was wygląda usypianie? Jaką macie opinię na temat płaczu?
oooooooooooooo jak słodziusio :-)
OdpowiedzUsuńu nas usypianie to czas dla nas nigdy nie miałam serca zostawić dzieciaków samych :-) chociaż Norbert od małego po kolacji zasypiał sam ;-) czułam taki niedosyt ;-)