poniedziałek, 9 lipca 2012

... mleczna codzienność :)

   Kubuś śpi... Na swoim Tacie. Już 3godziny!! :) Ja wyglądam jak gwiazda porno ;) hihihi... ale jest to warte widząc jego zachwyt, gdy ujrzy/poczuje cycusia. Robi przecudownego krokodylka i się jakby uśmiecha! A potem mlaska i pije i pije... Aż muszę mu przerywać bo mu się ulewa. - Właśnie - ulewanie.... okropnie czasami! albo się zakrztusi i zaczyna kaszleć i aż mu oczka łzami zachodzą... albo leje mu się z dziubka, gdy już leży.
I ten zapach mleka... Jak napisała chyba czarownica A - narkotyk ;)
Ale nie sądziłam, że to powiem/napiszę: UWIELBIAM karmić piersią! Na początku to był koszmar! Nie sądziłam, że wytrzymam 2tygodnie. A tu już za chwilę miesiąc. Sutki się zahartowały, nauczyliśmy się przystawiania. I ten widok, gdy on tak słodko tuli się do cycusia :) Przechodzi mnie fala miłości, z drugiego cyca tryska fontanna i ta myśl, że daję mu najważniejszy pokarm w jego życiu!
Co drugi dzień jestem sama w domu - Mąż pracuje 16h co II dzień - i bywa, że spędzamy całe godziny przy sobie... tulimy się, Kubuś ciągnie sobie, patrzy mi w oczy, zasypia mi na brzuchu ( ja nie mam serca go odkładać.. i mi ciepło ;))) Nie wyglądam w te dni rewelacyjnie - w sumie przez te upały chodzę w bieliźnie po domu. Ale jest nam fajnie! Czasami nie otworzę listonoszowi, gary czekają na Kochanego Męża...
Cycusie mają MOC!!! :))
   W tym momencie chcę podziękować Hafijii - za jej cudowny blog! Tyle ważnych informacji, tyle pomocnych wpisów. Dziękuję! :*


   Już całkiem nieźle się rozumiemy. Uczę się spędzać z nim "czas aktywny" - kiedy nie jest głodny, nie chce spać. Śpiewam wtedy z radiem, zagaduję, potulę w pionie, pokazuję dom :) a On pozwala mi zjeść śniadanie, posprzątać. I wyczaiłam coś świetnego: jak produktywnie spędzić czas karmienia i usypiania na mnie? Czytać!!! :D Skończyłam już 4 powieści :) i nawet nie mam wyrzutów sumienia, że przecież można ten czas inaczej spożytkować ;) hihih
   Do Kuby podchodzimy na luzie, tak jak do dorosłego - nie ciumciamy, nie zdrabniamy (ok - pozwalam sobie po cichutku, gdy mamy czas cycusia ;)) Czasami się z niego ponabijamy, pośmiejemy. I pstrykam zdjęcia. Oto co udało mi się uchwycić:





                                                         mój jedyny Johnny Bravo :D


                                                                          
                                                                        ...a ja śpię.. :)

ps. Żeby nie było, że jest tak cukierkowo ;) też mam gorszą chwilę, czuję się wycyckana do kręgosłupa, nad ranem ledwo widzę karmiąc. Ale WARTO! Dla tego malutkiego Cudu - TAK :)

5 komentarzy:

  1. Ale pojedzony bączuś śpinka :) Kochaniutki jest a Ty tak pięknie piszesz o tym karmieniu, ehh rozmarzyłam się:) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :* Sama siebie nie podejrzewałam o takie uczucia i taką siłę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i się cieszę i się rumienię :))) Baaardzo się cieszę, że tak cudownie Wam idzie, bardzo :)))
    Dziękuję za miłe słowo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszesie ze tak dobrze wam idzie:) caluje mocno

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniały post :-D
    długiej i pięknej drogi mlecznej życzę!!! :-*

    OdpowiedzUsuń